Niestety tam wszyscy spali jak zabici, a więc widząc uchylone drzwi do mojego pokoju i tam postanowiłam sprawdzić czy może kogoś znajdę, ale kiedy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia, poczułam się dość .. dziwnie ? Niezręcznie ? .... Chyba nawet nie ma właściwego słowa, żeby to określić. Nie chcę wnikać w to co ta dwójka robiła w nocy w moim pokoju, ale jestem pewna, że nie położę się do swojego łóżka za nim nie zostanie ono porządnie odkażone. Nie zastanawiając się dalej nad tym całym bałaganem udałam się do kuchni. Gdzie ku mojej radości nikt nie spał ani na podłodze, na stole, szafce czy czymkolwiek . Czyżby jedne miejsce nieskażone wczorajszą imprezą? Nie zastanawiając się dłużej z takowym przekonaniem zabrałam się do przygotowywania jako takiego śniadania, bo przecież jak Ci wszyscy alkoholicy wstaną to jak małe dzieci od razu będą wołać "Mamo jeść, mamo jeść !" a właściwie to "Tosia jeść ! ". No cóż, życie jak to mówią. Że też musiałam przegrać ten zakład z Jerzykiem. No dobra, dobra koniec tego użalania się czas na zrobienie NALEŚNIKÓW !! Powoli zaczęłam gromadzić na blacie kuchennym wszystkie potrzebne mi składniki, ale jak wiadomo miska też by się przydała. Także w celu wyciągnięcia jej schyliłam się do jednej z dolnych szafek, kiedy to nagle rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu... I najlepsze nie mam zielonego pojęcia gdzie on jest . Szybko zaczęłam podążać w kierunku z którego słyszałam owy dźwięk i tak oto s powrotem dotarłam do łazienki co wcale nie jest takie dziwne. Z tej jakże niewygodnej wanny wyciągnęłam swój kochany pandofon na którego ekranie widniały 4 połączenia nieodebrane od mamy. W sumie całe szczęście, że tylko 4 w przeszłości bywało nawet po 30 w tym 15 od taty, który już był w drodze do Gdańska , żeby sprawdzić co się ze mną dzieję, tak ta nad opiekuńczość, którą większość osób nazywa troską o potomstwo. O właśnie kolejne połączenie przychodzące od "Mamusia<3" no to chyba wypadałaby odebrać. Lekkie odchrząkniecie i palec wskazujący ląduje na zielonej słuchawce widniejącej na ekranie telefonu:
- Hej mamuś ! - powiedziałam tak słodkim głosem jak zawsze i znów udałam się do kuchni, aby kontynuować przygotowywanie śniadania.
- No córuś nareszcie już zaczynałam się martwić
- Nie mamuś nie ma o co, wszystko jest dobrze.
- No tak ale wiesz pewnie ci siatkarze nie mały bałagan ci narobili, może ja przyjadę i ci pomogę?
- Nie mamusiu jesteś kochana, ale nie trzeba. Nie jest wcale tak źle... - przecież jak ona tu przyjedzie to przytarga za sobą tatę, a jak on zobaczy tych wszystkich siatkarzy tutaj to przecież pozabija nie tylko mnie ale i ich wszystkich tutaj .
- Ale może jednak
- Nie, nie mamuś wszystko jest dobrze .. Aaa.. - krzyknęłam do słuchawki i co było bardzo złym posunięciem.
- Boże córcia co się stało !?
- Nie nic mamo, nic.
- Będziemy z tatą za 20 minut .
- Nie nie.. - i już się rozłączyła. - Zatorski co ty kurva robisz w mojej szafce na miski !? - zaczęłam się wydzierać na całe mieszkanie czym rozbudziłam całe towarzystwo.
- Ale Tosia.. no.. Cii - wszyscy próbowali mnie uciszyć, ale ja uważałam to już za szczyt.
- Nie cii.. wszyscy w tej chwili muszą iść, bo niestety moi rodzice będą tu za 20 minut! - W odpowiedzi na to jakże rozczarowujące wszystkich.
- Ale właściwie co Twoi rodzice maja do tego co ty robisz w swoim mieszkaniu ? - Boże , wiedziałam ze ona jest idiotka, ale żeby aż taka..
- Widzisz kochanie, bo przecież Toski ojciec jest naszym trenerem i jakby zobaczy te wszystkie puszki i butelki po alkoholach to byłoby nieciekawie .. - a już szykowałam porządna docinke w stronę tego pustaka, ale jej kochany Bartuś ja wyratował . Jej szczęście , bo możliwe, ze porannego starcia ze mną mogłaby nie przetrwać.
Tak oto w przeciągu raptem 10 minut opuścili prawie wszyscy. Prawie, dlatego iż Bartek i Anka siła rzeczy musza tu zostać , chociaż z chęcią wykopałabym ich daleko stad, do tego Wrona który stwierdził, ze pomoże mi ogarnąć ten jakże wielki bałagan, który został po zeszłym wieczorze.
Po chwili odezwał się dzwonek do drzwi, a za nimi ujrzałam kogo? Oczywiście moja kochana rodzicielkę.
- Hej mamuś i widzisz, wszystko jest w porządku - zademonstrowałam jej w progu ta cześć mieszkania, która akurat zdołaliśmy ogarnąć.
- Tak córcia, widzę. To może ja swoje rzeczy od razu zabiorę skoro już jestem, a ojciec w samochodzie czeka .. - jej noga już była z progiem, a ja pogrzebana kiedy nagle usłyszałam, kilka obijających się o siebie metalowych rondli i garnków.
- Własnie Tośka wszystko dla pani przygotowała, proszę bardzo. Może pomogę do samochodu zanieść?- Ach ten Wronka, on to ma wyczucie czasu. Moja mama od dawna go na oku miała i w momencie kiedy wzięła od niego torby rzuciła w moja stronę dość znaczącym uśmiechem. Nie powiem, zmieszałam się nie co, bo zaraz ta kobieta będzie chciała go na obiadki zapraszać, a na co mi to? Ojciec by mnie zabił, a i tak pewnie będę miała wykład , bo mama z podekscytowania nie wytrzyma i zacznie w aucie gadać jakieś bzdury.
- Boże Andrzej czy ja ci już mówiłam jak bardzo cie kocham ! - rzuciłam się chłopakowi na szyje w podziękowaniu.
- O takie podziękowania to ja proszę częściej .. - wbił mi dwa palce pod żebra odstawiając s powrotem na podłogę.
- Bo nie dostaniesz śniadania - pogroziłam mu palcem, na co on tylko radośnie się roześmiał , po czym przystąpił do dalszego sprzątania.
Kolo godziny 16 zasiedliśmy w Wrona do kawy w jakże już pięknym i czystym , pachnącym świeżością mieszkaniu. Byliśmy tylko we dwoje bo Bartosz pojechał na dworzec odesłać swoja "wybrankę serca" tam gdzie przybyła czyli mam nadzieje, ze minimum do Narnii , no ewentualnie w paszcze jakiegoś wielkiego smoka.
- No to skoro jesteśmy sami to chyba przyszedł czas na jedna znacząca kwestie - uśmiechnęłam się znacząco w stronę środkowego.
- PLOTECZKI !! - wykrzyknęliśmy zgodnie . Może nie znamy się Bóg wie ile , ale mamy dobry kontakt a nabijanie się z ploteczek to jedno z naszych bardziej lubianych zajęć. Tak wiec zaczęliśmy plotkowanie, ale po około 30 minutach kolejny raz dzisiaj odezwał się mój telefon.
- Jeśli to znów Winiar aby sprawdzić czy wszystko dobrze i czy jeszcze mnie nie zgwałciłeś, to przysięgam, ze zapierdole
- Oj nie przesadzaj - mój towarzysz machnął ręką. Jednak na wyświetlaczu widniała zupełnie inna nazwa użytkownika, a na mojej twarzy za widniał promienny uśmiech - No odbierz, bo się chłopak rozmyśli - usłyszałam za plecami śmiech Andrzeja, na co tylko pokazałam mu język i szybko odebrałam połączenie.
...
- Jasne, to do zobaczenia później. Pa. - wydobyło się z moich po bardzo krótkiej konwersacji , po czym nagle starając się trafić w przycisk "zakończ" zaczęłam wydawać z siebie okrzyki radości.
- I co kochana, czyżby randka dziś wieczór ?
- Tak, tak tak ! - cieszyłam się jak dzieciak.
- Kobieto już spokojnie, ty lepiej idź się ogarniać zacznij bo zaraz 18 , a ja spadam .
- A Andrzej ciesze się jak dziecko !
- Wiem młoda, wiem- poczochrał moja czuprynę , po czym ucałował policzek.- Trzymaj się i oczaruj go swoim wdziękiem.
- Sie, wie. Pa. - pożegnałam przyjaciela w progu i popędziłam szykować się na wieczorne spotkanie ...
_____________________________________________________________________________
Dum, dum, dum.
Tak wiem, możecie mnie zabić za moja długa nieobecność , ale cóż mamy rok szkolny a moja szkoła wymaga dużo poświecenia i uwagi. Także mam nadzieje, ze wybaczycie mi i wrócicie do mnie. Pomóżcie odzyskać publikę, proszę was bardzo. Tak wiem rozdział możne i jest slaby, za co przepraszam, ale i tak zostawiam go waszej ocenie. Za wszelkie błędy przepraszam, ale mojemu komputerowi coś się porąbało i jego słownik leży.
Do następnego :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz