piątek, 2 sierpnia 2013

III Rozdział

Kiedy stanęłam w drzwiach musiałam trzy razy przetrzeć oczy ze zdumienia. Byłam pewna, że nie było go z nami w klubie. No, na 100%, więc co ja robię u niego w mieszkaniu !? Aua, i jeszcze ten mój niemiłosierny ból głowy. No dobra powoli podchodzę do owego wysokiegoo osobnika i dotykam czy aby na pewno jest prawdziwy. Może to jakiś mój walnięty sen, a może coś mi wczoraj do drinków dosypali ? Wiem! Na pewno Filip mi coś do wina wsypał. Aż ten barman, a ja go miałam za ulubieńca.
- Hej Smerfie, w końcu wstałaś - o kurde, a jednak jest prawdziwy. Dobra Filip będzie nadal moim ulubionym barmanem, wybaczam mu, mimo, że nic nie zrobił. - Hallo . .
- O Jezu przepraszam - potrząsnęłam głową, żeby odgonić moje jakże nieracjonalne myślenie.
- No okey, ale może przywitałabyś się jak należy, no w końcu oddałem ci dzisiaj swoją sy ...
- Jeżyk ! - nie skończył, bo rzuciłam mu się na szyję.
- No i tak od razu lepiej- odwzajemnił uścisk - a teraz siadaj. Trzeba cię wyleczyć.
- Ciekawe jak, przecież ty nawet gotować nie umiesz, a wiem, bo Pam mi opowiadała jak próbowałeś zrobić dla niej romantyczną kolację i zjarałeś kurczaka - zaczęłam się śmiać na samo wspomnienie - i w koncu wylądowaliście w restauracji ...
- Tośka ! - uniósł się. A mi w głowie zahuczało, od razu się ogarnęłam, bo wiedziałam, że specjalnie powiedział to trak głośno.
- Oj dobra, dobra tylko nie tak głośno .. Ja nic nie mówiłam - uniosłam ręce w geście kapitulacji.
- Zjedz to, a ja zaraz ci jakieś tabletki dam - postawił przede mną talerz z pięknie pachnącą jajecznicą, co było bardzo zdumiewające jak na jego umiejętności kulinarne.
- Jeżyk mówiłam już, że cię kocham? Takie śniadania chcę, co dzień ! - Powiedziałam na tyle głośno, aby on usłyszał w drugim pomieszczeniu, ale również na tyle cicho żeby głowa mi nie eksplodowała.
- Kiedyś mi się o uszy obiło. Do takich zadań specjalnych to musisz sobie jakiegoś innego frajera znaleźć, bo ja takie śniadanka będę Pameli robił. - Wystawił mi język i położył przede mną dwie kolorowe tabletki - masz, lepiej ci będzie.
- Nie chcę faceta, teraz trzeba się skupić na szkole. - powiedziałam łykając tabletki i popijając je wodą.
- A co ze ASP? Powiedziałaś ojcu ?
- Jeszcze nic mu nie mówiłam, na razie wiesz ty, Pam i Misiek. - spuściłam głowę.
- A masz zamiar mu w ogóle powiedzieć ? - ach , jakże dosadna nuta sarkazmu wplątała się w jego wypowiedź.
- Tak, jak się dostanę to mu powiem.
- Obiecujesz ? - złapał mnie za brodę i skierował tak abym patrzyła mu prosto w oczy.
- Obiecuję - odparłam z rezygnacją w głosie.
- Na mały paluszek ? - wyciągną w moją stronę najmniejszy palec u ręki, chociaż jego nie wydawał się wcale taki mały.
- Na mały paluszek - uśmiechnęłam się i wykonałam ten sam gest, co mój przyjaciel. W tym momencie wróciliśmy do dzieciństwa. Tak, obietnica na mały paluszek jest ponad wszystko. Żadne z nas nigdy jej nie złamało. Nawet nie śmiało jej złamać. To taka nasza świętość. Takie coś tylko moje i Jeżyka. Ever Forever .
- Dobra młoda za 40minut muszę być na treningu, więc masz 25 minut na ogarnięcie. Po drodze podrzucę cię do ciebie. Pamela wczoraj zabrała twoje auto spod klubu.
- A no właśnie. Czemu ja w ogóle jestem u ciebie, a nie u siebie?
- Bo byłaś w takim stanie nie trzeźwości, że nawet o własnych siłach nie mogłaś stać. A Pamela stwierdziła, że nie ma zamiaru się z tobą użerać, a mi się nie chciało jechać do was, bo mi nie po drodze było i tym oto sposobem znalazłaś się u mnie. Zadowolona? - uśmiechnął się szeroko, bo mało, co zrozumiałam z jego wypowiedzi gdyż mówił tak szybko, że ledwo nadążałam. No, ale chyba mniej więcej zrozumiałam.
- No chybaa... - przeciągnęłam ostatnią literę.
- Dobra Smerfie, leć się ogarnąć. - ucałował mnie w czubek głowy i potarmosił włosy.
- Oj dobra .. - "zamiauczałam" i zniknęłam za drzwiami łazienki. Po jakiś 5 minutach wyszłam w stanie, jakby to powiedzieć .. ogarnięcia? Tak, to dobre określenie.
   Po 10 minutach drogi byłam w swoim mieszkaniu. Mieliśmy jakże piękną niedzielę, więc stwierdziłam, że wybiorę się na spacer. Tak, więc wzięłam szybki prysznic. I przebrałam się w pierwszy lepszy zestaw wynaleziony w szafie.
   Ciesząc się z jakże pięknego dnia, co zdarzało się ostatnio nie często. Szłam kolejnymi alejkami parku, kiedy nagle ktoś zasłonił mi oczy i wyszeptał do ucha "Zgadnij, kto to." Dobrze wiedziałam, kto. Ten głos rozpoznałabym zawsze i wszędzie, mimo porannego kaca, ogólnego nieogarnięcia i tej długiej rozłąki.
- Hmm.. no nie wiem, może .. Kłos ? Nie, nie. Może Winiar ? Albo hmm.. Bąku. Tak Bąku na pewno. - zaczęłam się droczyć z moim "napastnikiem".
- Oj wiesz co.. ty to wredna jesteś .. - odsłonił moje oczy i stanął obok.
- No przecież wiedziałam Bartuś, że to ty .. - poczochrałam jego niepoukładaną czuprynę, po czym przytuliłam.
- Małpa z ciebie wiesz .. - uśmiechną się.
- Kobieta Bartuś , kobieta ..


I oto trójeczka, tak wiem jest pierwsza w nocy, a ja siedzę i piszę dla was. Mam nadzieję, że się wam podoba. Ocenę rozdziału zostawiam wam. Jak myślicie co się wydarzy przy ich spotkaniu ? :)
Wiem, że chciałyście więcej Bartka, ale cierpliwości moje drogie, cierpliwości...

Pozdrawiam ! :D


CZYTASZ?=KOMENTUJESZ!=MOTYWUJESZ!!

2 komentarze:

  1. Ooo i Janowicz się pojawił ^^ ciekawiee :> świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się dość ciekawie :) Jestem ciekawa co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń