poniedziałek, 12 sierpnia 2013

VI Rozdział

   Boże ja zwariuje! Jest godzina 7 rano, a mój budzik drze się w niebo głosy. Szczerze? Ani trochę nie chce mi się wstawać, ale mam układ z prezesem skrzatów. W za mian za to, że będzie mi udostępniał salkę na ćwiczenia przed egzaminami , no i nie powie nic mojemu tacie , ja będę przeprowadzała trzy treningi w tygodniu z chłopakami z Młodej Ligi. Tak, więc musiałam się zgodzić, bo inaczej to bym chyba w składziku na miotły pana Józka trenowała. Dobra to czas powoli udać się do kuchni i włączyć magiczną maszynkę zwaną ekspresem, która wyczaruje życiodajny napój o nazwie kawa.
- O kurwa ! - taka była moja reakcja, gdy zobaczyłam, że na zegarze w kuchni jest nie 7 tylko 7.30. Właśnie sobie uświadomiłam, że mi się chyba przydadzą okulary, bo jak ja mogłam nie zauważyć na telefonie, że jest tak późno!? A ja jeszcze do Bełchatowa musiałam dojechać.

   Wykonałam bardzo szybki telefon do prezesa, że niestety się spóźnię, bo Bartek zrobił mi kawał. Tak wiem, że to nie prawda, ale wolę to na bruneta zrzucić, przecież jemu nic nie zrobią. Szybko wyciągnęłam z szafy jakiekolwiek ubrania i pędem pobiegłam do łazienki. Ubrałam się, umyłam zęby, nałożyłam szybki make-up i s powrotem pobiegłam do swojego pokoju. Zapakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, nabazgrałam szybko kartkę dla Bartka :
"Jestem w Enerdze, będę popołudniu. Liczę na pyszny obiad. 
Tosia ;* "
przykleiłam ją w kuchni na lodówce, bo wiem, że to będzie pierwsze miejsce do którego zajrzy jak wstanie. Tempem ekspresowym znalazłam się na podziemnym parkingu, kiedy wsiadłam do swojego samochodu na moim zegarku widniała godzina 7.55. Stwierdziła, że jeśli nagniemy parę zakazów drogowych to nic wielkiego się nie stanie, a ja nie będę miała takiego wielkiego spóźnienia. Ruszyłam z piskiem opon i tak jak się spodziewałam wciągu 15 minut byłam na miejscu. 
-  Boże przepraszam pana, ale... - zaczęłam się płaszczyć przed Piechockim.
- Nic się nie stało, ja wiem, że Bartek lubi sobie kawały robić - wow, czyli mi uwierzył. Jest dobrze.- Proszę iść się przebrać, chłopcy już są na boisku. Przedstawię cię.
   Zrobiłam tak jak powiedział. Udałam się do trenerskiej szatni gdzie szybko nałożyłam na siebie top, spodenki i moje jakże kochane miętowe Air Maxy. Tak będę szpanować, a co. Powoli, niepewnie wyszłam z szatni i udałam się na salę treningową. 
- O, i jest jedna z waszych trenerek - pan Konrad, przywołał mnie do siebie ręką. - Panowie to jest Antonina Nawrocka, będzie dbała o waszą kondycję i sprawność ruchową. A teraz proszę się ładnie przedstawić swojej trenerce i zacznijcie trening.
- Dziękuję - zwróciłam się do trenera, który zniknął za dużymi, metalowymi drzwiami.
- Bartosz , Michał, Mateusz, Łukasz ... - tak przedstawiali mi się po kolei, każdy z chłopaków.
- Dobra panowie, koniec tego dobrego! - klasnęłam w ręce, kiedy to ostatni z młodych mi się przedstawił - Nie ma opieprzania się! Na dobry początek 15 kółek wokół boiska! 
   Każdy posłusznie zaczął wypełniać moje polecenie, a do sali wszedł Jeżyk ze swoim bumboxem.
- Hej mała - ucałował mój policzek- po co ci ten bumbox?
- Bo muszę z nimi te treningi dla Piechockiego robić, a mój został w Gdańsku. - wyjaśniłam i wzięłam od przyjaciela sprzęt po czym odstawiłam, go na ławkę i podłączyłam do kontaktu. 
- No panowie, nie będziecie mieli z nią lekko - Janowicz zwrócił się do zawodników.
- A ty ich tak nie strasz - pogroziłam mu palcem.
- Ja już nie jeden twój trening przeżyłem Tośka, więc wiem co mówię - zaczął się śmiać.
- Tak? To może zostaniesz i dotrzymasz chłopakom towarzystwa? Zobaczymy czy wytrzymasz. - podeszłam do niego bliżej.
- Okey, ale jeżeli wytrzymam to robisz parapetówkę jeszcze w tym tygodniu - rzucił mi wyzwanie i wyciągnął do mnie dłoń.
- A jeśli nie wytrzymasz? - przymrużyłam oczy.
- Jeśli nie wytrzymam to podczas najbliższego meczu zrobię "dance shake" na środku boiska.
- Muszę to zobaczyć - szybko uścisnęłam dłoń.- Łukasz chodź przeciąć.
- Ale wy na serio chcecie się o to założyć? - podszedł nieco przestraszony Zugaj
- No raczej - powiedzieliśmy równocześnie.
- Jak chcecie - przeciął splot naszych dłoni. 
- Dobra panowie to skoro już przebiegliście kółeczka to teraz trochę rozciągania a Jeżyk leci się przebrać w coś wygodnego i  zaraz do nas wróci. - kiedy tenisista wyszedł ja zaczęłam z chłopakami się rozciągać. Jak na siatkarzy to byli bardzo słabo rozciągnięci. Po ok.10 minutach na salę wrócił Jeżyk.
- A ty co tak szybko?- zdziwiłam się,
- Zapomniałaś, że zawsze wożę w samochodzie rzeczy na trening? 
- Aaa.. no tak.- walnęłam się z otwartej w czoło. - Dobra to zaczynamy. Na początek coś lżejszego. Powtarzajcie za mną.
Podeszłam do wieży i uruchomiłam pierwszą piosenkę z płyty, Dance With Me Tonight- Olly Murs. Zaczęłam wykonywać ruchy taneczne w rytm piosenki, Jeżyk poszedł w moje ślady, ale chłopaki stali i się patrzyli, więc zatrzymałam nagranie.
- Albo zaczniecie robić to co my, albo przez najbliższą godzinę będziecie biegać okół boiska!- wydarłam się i s powrotem włączyłam nagranie. Wiedziałam, że taka argumentacja na nich podziała, od razu zaczęli powtarzać moje ruchy. Może trochę kalecznie, ale z czasem się nauczą. Z każdą następną piosenką zaczęłam podkręcać tempo. I tylko czekałam, który pierwszy odpadnie. Jako pierwszy odpadł Kowalewski, a po nim Maćkowiak. Odpadali tak po kolej, każdy za to, że nie wytrzymał do końca musiał zrobić 200 pompek, co wydawało mi się dla siatkarzy i tak małym wysiłkiem, ale oni zrobili na to wielkie oczy i powoli, na raty wykonywali swoją "karę". A ja nadal nie przerywałam tańca, aż doszliśmy do końca playlisty i bumbox zamilkł. Obejrzałam się za siebie ku mojemu zdziwieniu cały maraton wytrzymało trzech zawodników Zugaj, Cedzyński i Koźmiński oraz oczywiście Janowicz. 
- I co mała, wygrałem - wypiął dumnie pierś.
- No dobra wygrałeś. - a w śród zawodników dało się słyszeć "uuu".
- To kiedy parapetówa? - objął mnie ramieniem. 
- W sobotę - wystawiłam mu język 
- Dobra panowie- zwróciłam się do zawodników.- Trójka, która wytrzymała do końca ma zaproszenie do mnie na parapetówkę w sobotę, a reszta obejdzie się smakiem. A teraz marsz na siłownię drugi trener już tam na was czeka. A ty Jeżyk też już możesz lecieć. 
- Niee.. czemu? Nie śpieszy mi się. 
- Idź już - podniosłam ton głosu.
- No dobra, dobra. Pożartować niemożna - uniósł ręce w geście poddania.
- Można, ale ja muszę iść jeszcze potrenować, więc pa.- ucałowałam jego policzek, po czym wyszłam z sali z bumboxem w ręku. Udałam się do sali, którą wskazał mi pan Grzegorz. Miałam tam ustawiony drążek do ćwiczeń, duże lustro i pewność, że mogę ćwiczyć do bólu.
   Przez ponad godzinę starałam się ułożyć chociaż początek układu na przesłuchanie, ale nic mi nie wychodziło. Nie mogłam się skupić. Za każdym razem ruchy wydawały mi się nie pasujące do siebie, albo niedokładne chociaż technikę mam podobno jedną z najlepszych. W końcu jednak stwierdziłam, że na dzisiaj to nie ma sensu i zebrałam swoje rzeczy po czym udałam się do szatni. Wzięłam szybki prysznic, poprawiłam makijaż przebrałam się w poprzednie ciuchy. Kiedy wychodziłam bumboxa zostawiłam u prezesa. Stojąc przy drzwiach wyciągnęłam swoją kamerę, na której nagrałam dzisiejszy trening z chłopakami i swój indywidualny oraz miałam nagrane tam kilka innych swoich treningów. Byłam z nich tak niezadowolona  i zniesmaczona, więc wyciągnęłam z niej kartę pamięci i wyrzuciłam do kosza. Tak wiem głupia jestem, ale przynajmniej mam pewność, że nikt tego nie zobaczy. 
- No, no pani trener jaka laska - usłyszałam gwizdy i oklaski z ławeczki znajdującej się koło hali.
- A wy co? - spojrzałam na nich spod okularów przeciwsłonecznych - odstawiacie Bełchatowską ławeczkę z Wilkowyji? Pewnie zamiast Mamrota macie Żywiec Zdrój, co? 
- A pani trener co taka cięta? 
- No panowie, mam już dla was zaplanowany następny trening, tylko nie wiem czy potem dacie radę cokolwiek na siłowni zrobić- skierowałam się w stronę swojego samochodu. 
- Patrzcie chłopaki jakim szrotem jeździ nasza trenerka - zaśmiał się Jędrek. Myślę, że mówił o tym Fiacie, który stał obok mojego cudeńka.
- Doprawdy?- spojrzałam na niego, po czym wcisnęłam przycisk przy kluczach, a światła mojego wozu tylko zamrugały.
- A to przepraszam - podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Jest za co - puściłam mu oczko i odjechałam spod hali.
.  .  .
- Bartek już jestem - weszłam do mieszkania - i jestem strasznie głodna.
   Ale czemu nie usłyszałam odpowiedzi? I czemu w powietrzu nie unosi się żadne znakomity zapach? Przecież Bartek jest dobrym kucharzem, a nawet bardzo dobrym. No i co najgorsze nie słychać, żadnego tłuczeni garnków. A kiedy weszłam do kuchni było tam tak samo czystko jak przed moim wyjściem, a na pudełku z ciastkami leżała kartka:
"Musiałem pilnie jechać, nie zdążyłem zrobić obiadu. 
Przepraszam, 
całuję Bartuś ;*"
Jak to!? Co może być ważniejsze od mojego obiadu!? No dobra dużo spraw, ale teraz myślę jak samolub bo jestem strasznie głodna. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, a jest już prawie 14. Czyżby czekał mnie dziś obiad na mieście? No cóż zrezygnowana złapałam za telefon, wyszłam z mieszkania i udałam się w stronę centrum handlowego .. 


   Hej Wam !

Po pierwsze DZIĘKUJĘ ZA PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ !!! KOCHAM WAS !! ♥

Tak wiem, że nie było mnie przez weekend, ale nie miejcie mi tego za złe, ale w sobotę plaowałam ze znajomymi, a wczoraj byłam w odwiedzinach u dziadków no i bacznie oglądam od soboty zmagania naszych lekkoatletów w Moskwie. 
Rozdział zostawiam wam do oceny. 
Pa ! ;*

Dzisiaj zostawiam was z Gregorem !!
Uwielbiam tego człowieka <3

5 komentarzy:

  1. nie podoba mi sie jak piszesz to nie ma sensu . po za tym co tam wgl robi janowicz i po co uczyc chlopakow ktorzy trenuja siatkowke tanca ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że każdy ma swoje zdanie. Jeśli czytałabyś moje opowiadanie od początku to wiedziałabyś skąd tam Janowicz. A taniec bardzo dobrze ćwiczy kondycję i koordynację ruchową. Ale rozumiem nie wszystkim musi się podobać.

      Usuń
  2. Mi tam się bardzo podoba :D
    Fajnie sobie tak poćwiczyć w ten sposób z chłopakami:D Noo i szkoda że Janowicz wygrał, ciekawy byłby ten jego taniec :P A Bartuś?No nie popisał się... Zostawić koleżankę bez obiadu! Jak tak można:d
    A i Grześ na koniec. <3 Genialny człowiek hahahhaha <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się podoba :) No szkoda, że Jerzyk wygrał chciałabym zobaczyć ten taniec. Bartek to musiał się popisać ale żeby aż tak. Koleżanka została bez obiadu tylko on potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger szczegóły u mnie http://siatkowkazuczuciem.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html
    Pozdro600 :D

    OdpowiedzUsuń